piątek, 18 lipca 2014

Gotowe odpowiedzi dla wścibskich współbiesiadników. Część 1

Będąc na imprezie z dzieckiem, nie sposób uniknąć wścibskich pytań. Zdarzają się też te mniej wścibskie, a jednak nie umiemy od razu na nie odpowiedzieć. Zebrałam takie, z którymi ja się spotkałam i było mi trudno na nie odpowiedzieć za pierwszym razem. Od tamtej pory mam przygotowaną odpowiedź na każde z tych pytań, tak aby uniknąć zaskoczenia.

Oto szczęśliwa szóstka:

1. "Ile ma?"

No tak. Nigdy nie wiadomo o co pytają. Niby nie takie trudne zgadnąć i nie takie trudne odpowiedzieć, ale jak się człowiek zawaha, pada milion innych niewygodnych pytań. Z góry więc jednak trzeba się na takie pytanie przygotować, odpowiedzieć szybki i jeszcze szybciej ulotnić się sprzed oczu osoby pytającej. Jeśli chodzi o wiek, no to wiadomo. Przygotujmy sobie odpowiedź w miesiącach i latach. Jeśli dziecko ma 16 miesięcy, to miejcie pewność, że niektórzy dopytają się o to ile to jest dokładnie [wtedy odpowiadasz, że po prostu rok i 4 miesiące], Ci którzy boją się przyznać do nieumiejętności liczenia, zrobią kamienną minę i ucichną na chwilę. Nie pozwól im na to. Od razu zrodzi im się wiele innych pytań do zadania i wystrzelą nimi jak z kałasznikowa. Jeśli pytanie "Ile ma?" dotyczy wzrostu lub wagi - najlepiej odpowiedzieć, że jesteście przed wizytą u lekarza i na dobrą sprawę nie wiecie. Istnieje szansa, że rozmówca zacznie gdybać ile ma na oko. Polecam nie dawać mu na to szansy i samemu zadać jej jakieś pytanie. Jeśli tego nie zrobicie, może być nieprzyjemnie. Ktoś będzie uważał, że jest za duże, za małe, zbyt wysokie czy niskie. Po co to komu? Tylko wbije Ci się ta opinia w głowę. Rób swoje i nie wdawaj się w takie rozmowy. Mogą tylko zaszkodzić. Przede wszystkim nie Tobie, a Twojemu dziecku.

2. Pytanie za sto punktów: ">To< zostało po ciąży prawda?"

Nie ważne czy masz dodatkowe kilogramy po ciąży, przez ciążę, czy miałaś je od urodzenia. Bez zastanowienia odpowiadaj "tak". Jest szansa, że unikniesz niepotrzebnych rad jak zrzucić kilogramy, a dodatkowo jak źle to wpływa na różne czynniki w Twoim życiu (No chyba, że chcesz tego słuchać). Dobrze wiesz, że powinnaś schudnąć (masz przecież lustro w domu), zdrowo się odżywiać i uprawiać jakąś aktywność fizyczną. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Oczywiście są kobiety, które to osiągają większym bądź mniejszym wysiłkiem. Naprawdę je podziwiam. Jednak jest zupełnie wytłumaczalne, że mając małe dziecko masz mniej czasu. Tym bardziej, że do tego dochodzą inne codzienne obowiązki lub praca, do której wróciłaś po "urlopie" macierzyńskim.
Inna sprawa, jeśli proponowana przeze mnie odpowiedź i tak zapędzi Cię w kozi róg tryliona rad jak pozbyć się tłuszczu. Wtedy szczerze i bez ogródek powiedz, że taką wiedzę posiadasz i żadna to sztuka o nich opowiadać. Niech rozmówca weźmie na swoje barki Twoje obowiązki i pogodzi to wszystko, a do tego zadba o siebie, to wtedy wrócicie do tej rozmowy. W moim przypadku najczęściej taka odpowiedź działa, a rozmówca speszony albo zmienia temat, albo szybko ulatnia się w nieznanym kierunku.
Przytakiwanie głową nic nie da. Tylko nakręci dalszą spiralę dobrych rad, a nawet słów krytyki pod Twoim adresem. A po co Ci to? Lepiej przyjemniej spędzić ten czas.

3. "O, chyba podobne do...?"

Fajnie jeśli jest podobne do Ciebie. Gorzej jak do partnera. O ile jesteś kobietą, nie trudna to odpowiedź. "Bynajmniej mąż jest pewien, że to jego dziecko", albo "mąż się nie wyrzeknie" ;). Gorzej jeśli jesteś facetem. Powyższe odpowiedzi trudno byłoby przełożyć na kobietę, skoro to ona rodziła wasze dziecko. Dla facetów nie mam żadnej podpowiedzi. Nie miałam takowego doświadczenia. Moja córka, jest do męża uderzająco podobna. Do mnie minimalnie. Nikt mu takich tekstów nie mówi, za to mnie - zawsze.
Swoją drogą sama zadałam ostatnio takie samo pytanie innej parze. Okazało się, że "ojciec", do którego podobny był synek, był bratem matki. Para się tylko uśmiechnęła, my też się uśmiechnęliśmy. Głupio było wszystkim. W takiej sytuacji lepiej by było, aby od razu wytłumaczyć, że to nie ojciec. Oszczędzilibyśmy pytającemu przypału. Choć nie powiem - śmiesznie wyszło.

4. "Czy na pewno takie małe dziecko można... (np nosić w nosidełku itp)?"

Zawsze odpowiadajcie "tak". Skoro to robicie, to nie ma co się wahać. "Tak noszę dziecko w nosidełku, mimo, że ma 2 miesiące. Ma silny kręgosłup i utrzymuje sztywno główkę, nie widzę przeszkód", "tak, nie wysadzam jeszcze dziecka na nocnik, nie jest jeszcze na to gotowe", "tak, jedziemy na wakacje z 4 miesięcznym niemowlęciem za granicę, pediatra jest przekonany, że to dobry pomysł" itp.

5. "Jeszcze nie chodzi?"

Jedno z moich ulubionych pytań. Jakby moje dziecko było gorsze, bo nie zrobiło pierwszego kroku przed 12 miesiącem życia. Jeśli Twoje dziecko ma rok [bo wtedy takie pytania padają najczęściej], albo nie skończyło jeszcze 18 miesiąca, nie jest wcześniakiem i rozwija się w normalnym tempie to nie ma co się martwić. Nie wdawaj się też w dyskusje. Odpowiedz po prostu, że ma jeszcze czas. Bo taka jest prawda.

6. "A nie mogliście dziecka zostawić z babcią?"

To zależy jaka jest intencja pytającego. Jeśli widać, że to po prostu zwykłe pytanie, odpowiedź brzmi "nie". Przecież widać to na pierwszy rzut oka ;) Jeśli się nie tłumaczycie, najczęściej to ucina niepotrzebną dyskusję. Jeśli widać, że takiej osobie, albo przeszkadzają biegające po sali dzieci, albo nie widzi sensu ich "przemęczania" na takiej imprezie problem jest bardziej złożony. W naszym przypadku Miśka świetnie sobie poradziła. W drodze na ślub wyspała się w samochodzie i hasała grzecznie do 23. A raczej tańczyła [gwiazda Żyrardowa, całe miasto chyba ją już zna]. Potem usnęła mi w ramionach i niestety wisiała tak do 2 nad ranem, kiedy to zmusiłam męża do powrotu do domu. W naszym przypadku każdy komentarz o "męczeniu" dziecka nie zdawał egzaminu, odpowiadaliśmy zgodnie z prawdą, że sami najlepiej znamy nasze dziecko i wiemy na ile możemy sobie z nią pozwolić. Młoda para z resztą udostępniała nam pokój jakbyśmy zdecydowali się zostać na noc. To nasz wybór był, aby obejrzeć oczepiny i zmykać do domu. Nie znajduję niestety odpowiedzi dla osób nielubiących dzieci na imprezach. Ok, są męczące, czasami nieznośne. Ale nasze jak dotąd było bardzo grzeczne i nie spotkaliśmy się z opinią, że przeszkadza. Wręcz przeciwnie - zachwytom nie było końca :)

Część pierwsza dzisiaj. Na drugą, mam nadzieję, zbiorę materiały przy następnej okazji do imprezowania :) Jeśli o czymś zapomniałam, być może mi umknęło. Ale nie pozostawię tak tego :)
Do następnego! :)

2 komentarze: