sobota, 2 sierpnia 2014

A Ty, kim będziesz, jak dorośniesz?

Być może zbyt wcześnie zadaję to pytanie. Być może przesadzam. Jednak jak tylko dowiedziałam się o ciąży, jednym z głównych celów wychowawczych jakie sobie postawiłam, było zapoznanie dziecka z jak największą liczbą ciekawych zawodów do wykonywania. I zamierzam spełnić swoją obietnicę najbardziej gorliwie jak tylko zdołam. Zacznę od zaraz.

Prawda jest taka, że mi nikt nie powiedział o wielu wspaniałych zawodach, o tym jak ciekawie można spędzić życie i o tym, że są ludzie, którzy do pracy idą z uśmiechem na twarzy. Czuję, że zmarnowałam swój potencjał, ukryłam głęboko talenty. Wraz z biegiem lat i większą liczbą doświadczeń uświadamiam sobie raz po raz, że minęłam się z powołaniem. Oczywiście miałam wymarzony zawód. Zawsze chciałam być dziennikarką i właściwie żadna inna droga nie wchodziła w grę. Marzenia rozsypały się jak domek z kart w dniu, gdy odczytałam wyniki egzaminów na studia. Popłakałam się w drodze do czekającego na mnie w samochodzie taty. Ryczałam cały dzień. Teraz na wspomnienie tego faktu też zbierają mi się łzy w oczach. Po jakimś czasie postanowiłam, że osiągnę to inną drogą. Oczywiście do dziś dziennikarką pełną gębą nie zostałam. Popisuję tu i tam, ale zawodem tego nazwać nie można. 

Z biegiem lat marzenie o dziennikarstwie się zacierało, jednak poziom frustracji wręcz przeciwnie. Poznawałam wielu ludzi, mających różne zawody. Wykonywałam na pół gwizdka obowiązki, których się uczyłam od nowa, które jednak tak bardzo mi się podobały,że raz po raz żałowałam, że nie osiągnęłam wykształcenia pozwalającego mi na wykonywanie danego zawodu. 

Wyobraźcie sobie, że istnieje tak cudowny zawód jak realizator dźwięku, montażysta, tłumacz filmów i seriali, grafik animacji, tester zabawek, projektant wzornictwa użytkowego, ba, nawet tancerka czy producent (aż boję się napisać o koronerze czy lekarzu medycyny sądowej) . Ja nigdy nie zdawałam sobie sprawy z ich istnienia, a każdy z tych zawodów mogłabym wykonywać z wielką pasją i zaangażowaniem. Mam żal do wszystkich w okół, że mi nikt o takich możliwościach nie opowiedział. Nikt mnie nie zachęcał do rozwoju swoich talentów, albo ich po prostu nie zauważył. A to wszystko pewnie z niewiedzy o świecie, bo moi rodzice to prości ludzie, sami wiele rzeczy nie wiedzą, ale zawsze chcieli, abym zobaczyła "to czego oni nigdy nie zobaczą". I mimo, że widziałam w życiu i robiłam dużo takich rzeczy, to chciałabym, aby moje dziecko zobaczyło jeszcze więcej niż ja. 

Jednocześnie chcę moje dziecko do tego zachęcać, ale nie zmuszać. Nie widzę siebie w roli rodzica wypychającego dziecko na siłę na przykład na jakieś zajęcia, bo tak MI się chce. Ja mogę ją czymś zaciekawić, pokazać to kilka razy, ale to ona będzie decydować czy jej się to spodobało czy nie i czy chciałaby to dalej robić. Jest to dla mnie tak samo ważne jak osiągnięcie wcześniej wspomnianego celu.

Całe życie przed moją córką i mam wielką nadzieję, że będzie miała w nim dużo ciekawych alternatyw. Każdy idzie przecież swoją ścieżką, ale to ile będzie miał ich do wyboru, zależy od tego, ile będą wiedzieć o świecie. A to w dużej mierze zależy od rodziców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz