sobota, 9 sierpnia 2014

Wielkie oczy robię...

...gdy moje niespełna szesnastomiesięczne dziecko co chwilę pokazuje jak dużo już rozumie. Szok. Muszę zacząć uważać co przy niej mówię, co i jak robię i jak się zachowuję. Wiedziałam, aby uważać na to wszystko, ale zderzyłam się z rzeczywistością tuż po napisaniu tekstu poprzedniego [KLIK]

Na przykład sytuacja z wczoraj, podczas kąpieli córy, mężu ścisnął mi mocno rękę:
Ja: Ała!! to boli
Mężu: Daj, pogłaszczę, to przestanie.
Ja: To nic nie da. Całuj!
Miśka: >cmok<


Uśmialiśmy się serdecznie. A potem trochę pomyślałam i stwierdziłam, że no w sumie mogłam się tego spodziewać. Już od jakiegoś czasu całuje lale i inne ulubione przedmioty, jak jej powiem "daj buzi lali" czy "pocałuj lalę". Słowo "przytul" też już rozumie od paru miesięcy. "Sprzątamy", "podnieś", "wrzuć", nazwy ulubionych zabawek i bardziej złożone zdania rozumie wręcz rewelacyjnie. Podobnie z tym jak wyglądają niektóre przedmioty i umiejętnością ich pokazania na obrazku. Ba, Miśka buduje już nawet dosyć skomplikowane "budowle" z klocków, a nie osiągnęła jeszcze przecież 18 miesięcy, które są wyraźnie zaznaczane na wszelkiego rodzaju pudełkach. Dobrze wie, gdzie stoją jej buty i jak mówię, że "wychodzimy" lub "jedziemy" bez wahania je przynosi. Dopasowuje też kształty, rozmiary, kolory, czy wielkości i stało się to jakiś czas temu ot tak, z dnia na dzień. Ostatnio zauważyłam nową umiejętność precyzyjnego wskazywania, gdzie ją boli, gdzie się uderzyła, czy gdzie zrobiła sobie "kuku", co jest dosyć pomocne, bo zastosowałam bardzo popularny chwyt, zwany całowaniem bolącego miejsca i jak ręką odjął, po płaczu.

Słowotwórstwo rozwija się jej lawinowo, choć często znajduje sobie jedno określenie na pewien "zbiór" . Na przykład "kaka" oznacza zarówno kaczkę, żabkę i świnkę, "nionio" oznacza misia, małpkę, słonika i ostatnio do tej grupy zakwalifikowała też swojego ulubionego pluszaka, psa z Ikei ;) "daj to" oznacza zarówno to, co dosłownie przez to można rozumieć, jak i "weź to ode mnie". Podobnie z "am mniam" - mówi tak nie tylko jak jest głodna, ale też jak chce jej się pić. Jak jej podam jakąś rzecz i powiem w zdaniu "masz", ona odpowie "mam". Najśmieszniej reaguje na krowy. Nie wiem czemu ubzdurała sobie, że krówka nie robi "muuu", tylko "buuuu". Według Miśki też owieczki robią tak samo jak krowy, choć już co do tego nie jest taka pewna. Słynne "mama", "tata" i temu podobne wyrazy przeszły już do porządku dziennego. Wyczekuję teraz tego pięknego dnia, kiedy Miśka będzie sklecać już proste zdania (choć w sumie już to robi z "daj to"). Znajoma mego męża mówiła, ze jej córa koło 18 miesiąca, prawie z dnia na dzień, nauczyła się mówić wielu słów i łączyć je w dwuwyrazowe zdania. Córka mojej koleżanki z kolei w tym samym wieku śpiewała już "Wlazł kotek na płotek i mruga". Obydwie co prawda były "żłobkowe", a Miśka nie jest. Choć nie robiłabym z tego reguły, bo sąsiadki córka też jest żłobkowa, ma ponad dwa lata i dopiero teraz zaczyna rozwijać się u niej mowa, jednak wcześniej z kolei biła rekordy w umiejętnościach ruchowych, czego o mojej córce powiedzieć nie można. Kuzyn Miśki ma 2,5 roku i dopiero coś próbuje mówić, jednak nadal ma dużo mniejszy zasób słów niż Michalina. Tak więc co dziecko, to inne umiejętności w określonym wieku. Nie można porównywać. Tym porównywaniem tylko człowiek wpędzić się może w niezły stres, ale to już osobny temat.

Nie ukrywam, że co chwilę szczęka mi opada, bo co chwilę Miśka pokazuje mi coraz więcej. I dziwi mnie to dużo bardziej, niż dziwiło podczas jej okresu niemowlęcego. Wtedy co tydzień czytałam wszelkie opisy, czego mniej więcej w tym czasie uczy się dziecko i byłam na to przygotowana. Z dziećmi powyżej roku jest to tak nieprzewidywalna i indywidualna sprawa, że nikt nie pokusił się o napisanie dokładnego kalendarza rozwoju. Można takie informacje znaleźć, jednak są tak ogólne, że właściwie nie należy ich sobie brać do serca. I tak sobie myślę o córce i innych dzieciach jakie znamy w podobnym wieku, że każde z nich właściwie jest kompletnie inne. I to jest w tym wszystkim najciekawsze, bo jak sobie opowiadamy z ich mamami, co nowego robią nasze dzieci, to każda wielkie oczy robi. Bardzo wielkie oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz