piątek, 17 października 2014

Porządek w szafie, porządek w życiu

To od własnych urodzin postanowiłam uporządkować swoje życie. Zaczęłam od własnej przestrzeni. I nie, nie mówię tu zabawkach dziecka. Bądźmy ze sobą szczerzy - tego nie ogarnę przez najbliższych kilka lat.

Od dłuższego czasu planowałam gruntowne sprzątanie. Ale nie miałam motywacji. Gdzieś wpadł mi w ręce artykuł o tym, że aby uporządkować swoje życie, należy zacząć od własnej szafy. I pomyślałam, że coś w tym jest. Więc zaczęłam... od swojego biurka. I poszłam za ciosem. Półki wokół, książki, papiery, ubrania i wiele innych. Przejrzałam, uporządkowałam, a co niepotrzebne bez żalu wyrzuciłam. Pracowałam tak ciężko, że na koniec dnia spaliłam 4 razy więcej kalorii niż zjadłam i zaczęło mi się poważnie kręcić w głowie. Niestety nie zrobiłam Wszystkiego, przez wielkie "W". Łazienka nadal czeka na swoją kolej, książki na umieszczenie do sprzedaży i tym podobne pierdoły. Ale to już wisienka na przysłowiowym torcie. A wszystko to zrobiłam w dniu urodzin. Taki sobie prezent zafundowałam.

Wydaje się, że oszalałam, ale pierwsze efekty już widać. I nie mówię o lśniącym domu, bo utrzymanie go w takim stanie dłużej niż godzina jest wyczynem godnym supermenki. COŚ zaczyna się zmieniać. Światełko w tunelu widać coraz wyraźniej. Oczyściłam umysł i zrobiłam miejsce na NOWE w swoim życiu. I chcę jeszcze. Więcej i więcej. Garściami czerpać i cieszyć się z tego co robię. Poczuć, że robię coś nie tylko dla zarobku, ale też dla własnej satysfakcji. I choć to dopiero początek i jakaś obietnica tylko, dało mi to kopa. Pokazało, że może się zdarzyć to, co myślałam, że jest niemożliwe. Jest blisko, a zarazem daleko. Dużo tu niepewności, ale bardzo silna obietnica LEPSZEGO. 

I na tym zakończmy. Bo jeszcze zdradzę o co chodzi i przypadkiem zapeszę. A tego bym nie chciała!


*a super grafika to efekt przeszukiwania internetu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz