czwartek, 5 lutego 2015

Rozsiewanie zarazków. Krótko i na temat.


"Dzieci muszą chorować, aby wzmocnić swoją odporność". To tylko jedno z tłumaczeń, jakie słyszę, gdy pytam, czemu rodzice posyłają swoje przeziębione dzieci do żłobków, przedszkoli, na zajęcia dodatkowe itd. Wzruszenie ramion natomiast jest najczęstszym gestem, zamiast odpowiedzi.

Nie dalej jak dzisiaj byłam w lokalnym klubie mam. Z założenia, ponieważ to pora przedpołudniowa, przychodzą tam mamy z dziećmi. A wśród nich co najmniej troje chorych lub z glutami do pasa. Jak zobaczyłam jedno z nich, pomyślałam "ok, może dziś dziecko dostało kataru, może matka nie zauważyła, może to różnica temperatur" itp. Ale jak dowiedziałam się, że sama prowadząca przywlekła swoje chore dziecko do klubu i że inna kobieta - w ciąży de facto i posiadająca już 3 letnie dziecko - pociąga nosem, to byłam już po prostu wkurzona. Tak mam, że nie dam raczej tego po sobie poznać. Tym bardziej, że spotkanie było bardzo udane, dzieci wspaniałe, matki cudowne, a temat strzelony w dziesiątkę. Jednak matki chorych dzieci po prostu postąpiły lekkomyślnie. 

O ile rozumiem potrzebę wyjścia z domu, mimo, że dziecko choruje, bo i ja niedawno przez półtora miesiąca kisiłam się w czterech ścianach z tego powodu i dostawałam już szału, o tyle nie zrozumiem lekkomyślności wobec innych dzieci i ich matek. Są dzieci, które łapią wszystkie infekcje z jakimi się zetkną. Są też takie z osłabioną odpornością na niektóre wirusy i mogą mieć z tego powodu powikłania. Oczywiście, można powiedzieć, to niech tacy siedzą w domu. Ale aby odbić piłeczkę, powiem, że to ci co aktualnie chorują niech lepiej posiedzą w domu. Zdrowiej dla nich, dla otoczenia i dla nerwów nas wszystkich.

Moja koleżanka, która ze mną na tym spotkaniu była, skwitowała to odpowiednią miną. Nie było ani jednej mamy, która by tego przekazu nie zrozumiała. Być może zbyt dosadnie to zrobiła i było to nieco niegrzeczne, zwariowane zachowanie, jednak dało to swój skutek, bo chociaż prowadząca poszła po rozum do głowy, by wprowadzić parę zasad, jakie ogłosi wśród przyszłych uczestników zajęć.

Bo drodzy rodzice, to wy podejmiecie ostateczną decyzję co do tego, czy wyjść wśród ludzi z chorym dzieckiem, czy też nie. Ale nie skazujcie proszę tych z mniejszą odpornością na zamknięcie się w czterech ścianach własnego, ciasnego świata.


Obrazek pochodzi z dreamstime.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz