środa, 3 września 2014

Skok wzrostu numer (chyba!) setny



Jedna do trzech nocy i bach. Umie się przekręcać z boku na bok. Potem kolejne i umie siadać, potem raczkować czy chodzić. Zdarzają się też takie gdzie rozwój umysłowy dosłownie wtłacza mnie w siedzenie ze zdziwienia. A przecież jeszcze wczoraj tego nie umiała! 

Nie mogę się nadziwić w jaki sposób małe dzieci się rozwijają. Zanim w ogóle myślałam o dzieciach, skończyłam studia, bądź co bądź w dużej mierze związane z pedagogiką. I myślałam, że na kim jak na kim, ale na dzieciach się znam. Nic bardziej mylnego, bo każdy opis jaki wyświęcany był wniebogłosy przez wykładowców mówił o stopniowym rozwoju, z dnia na dzień. Od momentu, gdy urodziłam dziecko obserwuję coś zupełnie innego. Otóż tak, dzieci uczą się powoli niektórych umiejętności, ćwiczą je. Ale rozwój raczej jest skokowy. No bo skąd milion opisów skoków wzrostu, które sprawdzają się wszystkie co do jednego? Zapewne z doświadczenia.

Nie jedna matka wie, że dobrze śpiące dziecko, które nagle około 3 dni pod rząd jest marudne, źle sypia i budzi się więcej niż raz w nocy, przechodzi skok rozwojowy. Może to być oczywiście powiązane też z ząbkowaniem, lękiem separacyjnym, czy innym czynnikiem, ale da się łatwo rozróżnić kiedy to jest skok wzrostu. Następuje to najczęściej tuż po tym jak minie, gdy zauważamy nowe umiejętności naszej pociechy. Czyli po ptokach. A my się tak martwiłyśmy, że dzieje się coś złego.

I po co to zamartwianie się? Gdybyśmy wiedziały, że coś takiego istnieje żyło by nam się dużo spokojniej. Ja byłam zielona w tym temacie. Będąc w ciąży czytałam gazety, ale one wtedy ani mru mru o podobnych rzeczach. Trywialnych artykułów, co kupić na wyprawkę dla dziecka, z czego co najmniej połowa się nie sprawdziła, oczywiście było na pęczki. Ale bez konkretów. Bez tego, co okazało się ważniejsze niż wyprawka. Teraz zdarza się im wspomnieć o depresji poporodowej, skokach wzrostu i innych bardziej przydatnych rzeczach, ale wszystko idzie im "po łebkach". Ugryzą gdzieś temat i zostawią.

Co innego matki, które już to przeżyły i na bieżąco opisują swoje spostrzeżenia. Gdyby każda kobieta, która myśli o powiększeniu rodziny bądź już jest w ciąży miała dostęp do takich szczerych same ze sobą matek, które nie boją się mówić prawdy, byłyby one dużo mądrzejszymi i spokojniejszymi mamami dla swoich dzieci. Dlatego cenię sobie wszystkie polubione przeze mnie blogi, za ich szczerość do bólu, nie owijanie w bawełnę, omijanie lukrowanych scen. I chcę ich więcej. Od każdego uczę się codziennie czegoś innego i spoglądam na swoje dziecko z różnych perspektyw. To bardzo cenna umiejętność. Pozwala ona na zachowanie zdrowego rozsądku i unikanie "trzęsienia się" nad dzieckiem. I za to wam dzięki mądre kobiety [faceci też się zdarzają na szczęście].

A na końcu wspomnę, że wszystkie komentarze z polecanymi przez siebie blogami [swoim lub kogoś kogo lubicie] są mile widziane. A nawet zalecane, bo ja z chęcią odkryję nowe, ciekawe osobowości, które nie owijają w bawełnę.



*w kwestii zdjęć Internety jak zwykle nie zawiodły ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz