czwartek, 10 lipca 2014

Stres PRZED- i POrezonansowy

Wyczuwalny gołą ręką guz okazał się niegroźną naroślą. Stres przed badaniem rezonansu mózgu sięgał zenitu. Wizje armagedonu czającego się za rogiem siały postrach we mnie, u mojego męża, a i córka zaraziła się obawami i cały dzień kleiła się do mnie niemiłosiernie.

Mogę powiedzieć głośne UFF i modlić się o to, by dalsze badania wyszły tak samo dobrze.

Prawda jest taka, że się starzeję. Strzyka w kręgosłupie, biodro chyba już z panewki całkowicie wypadło, bóle głowy są tak silne, że czuję opuchliznę nawet na oczach. Jakby tego było mało wspomniane wcześniej badanie wykazało starzenie się mózgu nieco szybciej niż powinien. Trzeba pogodzić się z myślą, że na starość - jeśli dożyję - będę albo głupieć, albo kompletnie o niczym nie pamiętać. Nie wiem co gorsze. Mężowi zapowiedziałam, że będzie się musiał ze mną męczyć, albo jak chce niech sobie idzie w troki, byleby zrobił to szybko i bezboleśnie. Popatrzył na mnie, popukał się w czoło i powiedział, że mam już pierwsze symptomy głupoty skoro tak gadam. Temat zakończony.

Trzeba korzystać póki mogę - może jakiś kurs, szkolenie, studia... Czas jest odpowiedni - Urząd Pracy rulezzzz, może rzucą się ku pokrzepieniu mego mózgowia? Kiedyś wszystko zapomnę, ale póki jeszcze cokolwiek działa, to można korzystać. A nóż jeszcze się "odmłodzę"?? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz