wtorek, 1 lipca 2014

Zakupoholiczka do N-tej potęgi

Wiem, że każda baba tak ma. Ale to już zakrawa o pomstę do nieba, gdy ostatnie pieniądze poszły w szlag.

Pensji to ja już nie pamiętam dawno. Aby ratować budżet domowy - sprzedałam wózek dziecka - taki 3 w 1. Zastrzyk gotówki był. No właśnie. BYŁ. Już go ni ma. Rodzice się rzucili kasą na naszą rocznicę ślubu. Zostało 400 zł. Wszystko poszło w 2 tygodnie. NI MA!

Patrzę w portfel i nie dowierzam. Próbuję sobie przypomnieć na co wydałam te pieniądze. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to garnitur dla męża. No tak - 250 zł pękło! A potem dostaję obuchem w twarz, bo przypomniało mi się, że mąż mi oddał do portfelika te pieniądze. Szlag. No to na co w końcu je wydałam???

Oczywiście kupiłam sobie parę rzeczy - a to sukienkę, a to buty [2 pary], bo idziemy na wesele. Muszę przecież ładnie wyglądać. Mało tego. Szczupło muszę wyglądać i jednocześnie ma mi być wygodnie, a to wymaga trochę większych nakładów finansowych, nawet jak się kupuje na wyprzedaży. No właśnie i tu dochodzę do meritum. WYPRZEDAŻE. Pod tym hasłem kryje się chyba cała moja rozrzutność. Kilka bluzek więcej nie zaszkodzi. Córce z tej okazji kupiłam chyba całą wyprawkę na większy rozmiar. Plus kilka rzeczy w obecnym rozmiarze - a to sukienkę, a to buty, wszystko pod hasłem: wesele. Na pewno kilka razy byłam w sklepie z żywnością, nakupiłam jedzenia dla dziecka, dla nas, ale też parę bzdur, bez których, bądźmy szczerzy, poradziłabym sobie świetnie, ale po prostu je lubię. Często też kupuję owoce sezonowe, no bo zaraz ich nie będzie! A te drogie są. Czasem gniją, bo kupię ich tak dużo, że nie ma ich kto jeść, Albo dlatego, że znalazłam robaka w czereśniach i już ich nie ruszę za Chiny.

Nie mogę sobie przypomnieć reszty. Mam zaskakującą pamięć. Ze szczegółami potrafię powtórzyć najnowsze ploty, wypomnieć mężowi jakieś mega stare przewinienie, czy wyrecytować często czytany dziecku wierszyk. Ale jeśli chodzi o zakupy musiałabym chyba wszystko skrzętnie zapisywać, bo w tym wypadku mózg mi się dziurkuje niepostrzeżenie.

Jestem chora nieuleczalnie. Nie widzę ratunku w tak beznadziejnym przypadku. Być może to bezrobocie czegoś jednak mnie nauczy? Oby. Bo inaczej cienko widzę naszą finansową przyszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz