niedziela, 31 sierpnia 2014

Odświeżyć młodość. O tym jak matka szalała na wieczorze panieńskim.

Miałam wychodne. Dziecię całe, ojciec sprostał zadaniu, matka się nie upodliła. Za to wybawiłam się za te 2 lata posuchy jak nigdy. Teraz zdycham, ale to wątek mało ważny.

Miło było sobie powspominać jak było kiedyś, na długo przed urodzeniem dziecka. Na wieczorze panieńskim, jeszcze milej przypominało się, jak wyglądały sobotnie wyjścia. Muzyka rodem ze studenckich klubów, stara, taneczna, taka.. hmmm...proximowa [nie przychodzi mi inna myśl do głowy, kto zna Proximę ten wie]. Ja wywijająca energicznie razem z przyjaciółką, kuzynką i jej koleżankami. Polujący faceci w tle. Migające w rytm światła i zasłona dymna. Pot się leje, kieliszki brzęczą, słychać stłumiony śmiech. Co to było za życie! Tylko jedno się zmieniło. Coraz gorzej czuję się rano, po imprezie ;)

A jak wyglądają wieczory panieńskie? Cóż, każda wie jak mogą wyglądać. Ten był przeciętny, bo i organizacja kiepska. Ale tak jak podejrzewałam towarzystwo dopisało, muzyka też, więc i zabawa była dobra. Na tyle dobra, że przyszła Panna Młoda wyszła z imprezy jako pierwsza, ledwo żyjąc. To te karniaki. Jak nic. A to znaczy, że lepiej być nie mogło :)

Mogłabym opowiadać ze szczegółami, co i jak. Ale nie będę. Jedyne co zrobię, to polecę każdemu z rodziców takie wyjście. Niezbyt często, od czasu do czasu. Tak, aby odświeżyć sobie pamięć o młodości, ale nie przeholować w drugą stronę. Mimo zmęczenia, mimo zamykających się powiek, mimo miliona obowiązków jakie czekają nas dzień po, takie wyjście daje kopa na następnych parę miesięcy ciężkiej, rodzicielskiej pracy.



*obrazek pożyczony od pixabay.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz